Kolejna tragedia wydarzyła się dwa lata później. Mama Kubusia miała poważny wypadek samochodowy i stała się trwale niepełnosprawna. W jednym momencie wszystkie rodzinne obowiązki spadły na barki taty. To on musiał utrzymać dom, zaopiekować się czworgiem dzieci i żoną. Dzielnie radził sobie przez kilka miesięcy, ale nadszedł moment, gdy stwierdził, że sytuacja jest zbyt ciężka. Kuba wymagał stałej uwagi, rehabilitacji i mnóstwa wsparcia, by móc się rozwijać. Dlatego na wniosek taty sąd zdecydował, że maluch zamieszka w stacjonarnym hospicjum prowadzonym przez Fundację Gajusz. I tak oto Kuba stał się Księciem.
Szok wywołany wypadkiem mamy oraz przeprowadzka do nowego domu sprawiły, że chłopiec zamknął się w sobie. Stres i trauma spowodowały pogorszenie stanu zdrowia. Stąd skierowanie do naszego Pałacu.
Mijały miesiące, lata. Troska personelu medycznego i opiekunów spowodowała, że maluch znów zaczął ufać światu. W hospicjum poznał swojego przyjaciela, Bogdana. Nasz wolontariusz odwiedzał go kilka razy w tygodniu. Przychodził po pracy, by pobawić się autkami, wyjść na spacer, poczytać na dobranoc. Wywiązała się między nimi wspaniała męska relacja. Dla Bogdana doświadczenie to było na tyle wyjątkowe, że zdecydował się zrezygnować z pracy w branży informatycznej i zostać pełnoetatowym opiekunem dla wszystkich Książąt mieszkających w Pałacu Gajusza.
Stan zdrowia Kuby niespodziewanie poprawił się na tyle, że postanowiliśmy posłać go do przedszkola. Podczas diagnozy, której celem było dobranie odpowiedniej terapii w placówce specjalnej, okazało się, że chłopiec rozumie znacznie więcej, niż przypuszczaliśmy.
Kuba świetnie zaaklimatyzował się w przedszkolu. Teraz celem stało się wspieranie jego rozwoju. Zatrudniliśmy pedagoga specjalnego, który uczy dziś już 8-letniego Księcia alternatywnej komunikacji. Kuba i wszyscy jego opiekunowie poznają znaki ułatwiające porozumiewanie się. Chłopiec potrafi już zasygnalizować niektóre emocje i potrzeby. Pracuje z nim także neurologopeda, by być może pewnego dnia Kubie udało się wymówić choćby pojedyncze słowa.
Wszyscy podziwiają go za ogromną chęć bycia samodzielnym. Do tej pory był wożony w wózku, ale ostatnio na próbę dostał wózek inwalidzki. Bardzo szybko zrozumiał, w jaki sposób poruszać kółkami, by dotrzeć tam, dokąd chce. Teraz codziennie rano nie tylko sam się ubiera, ale także niemal bez pomocy podjeżdża do samochodu wiozącego go do przedszkola. Sprawia mu to ogromną radość.
Dla zespołu hospicjum stacjonarnego stało się jasne, że to, czego brakuje mu do pełni szczęścia, to dom. Kuba nie chce być już Księciem, chce być zwyczajnym chłopcem. Dlatego rozpoczęliśmy poszukiwania specjalistycznej rodziny zastępczej lub rodzinnego domu dziecka. Nie tylko czujemy, ale z doświadczenia wiemy, że dzieci najlepiej rozwijają się wśród bliskich osób. Nawet najlepsza placówka nie może zapewnić miłości i troski takiej, jaką może obdarzyć mama i tata.
Osoby, które chciałyby stworzyć dom dla Kuby, prosimy o kontakt:
tel. 42 631 00 41
biuro@gajusz.org.pl